Przez ostatnie dwa lata razem z zespołem z Uniwersytetu Stanforda badaliśmy coś, o czym w świecie technologii wszyscy mówią szeptem – ale nikt nie miał odwagi sprawdzić tego wprost. Co tak naprawdę robią programiści, kiedy nikt nie patrzy? Ile pracy wykonują zdalnie? Czy mit „leniwego developera” to legenda, czy może coś więcej? Dotarliśmy do prawdy – i okazała się bardziej złożona, niż przypuszczaliśmy.
- Praca zdalna – wolność czy pułapka?
- Poznaj cztery twarze ducha
- Hybryda: złoty środek?
- Nowa era przejrzystości
- Duchy nie znikną same
W trakcie badań prowadzonych przez nasz zespół na Stanford, zebraliśmy dane od prawie 100 tysięcy inżynierów z ponad 500 firm na całym świecie. Blisko 4100 z nich pracowało z Polski – zarówno w polskich firmach, jak i w międzynarodowych korporacjach działających w kraju. Analizowaliśmy ich kod źródłowy: nie tylko linie i commity (techniczny zapis zmian w kodzie wprowadzanych przez programistę, ale też jakość, złożoność i wpływ na projekt – red.). Dzięki temu stworzyliśmy model, który potrafi wiarygodnie zmierzyć produktywność – i to bez wpadania w pułapkę liczenia "pikseli".
Wnioski? Około 9,5% programistów na świecie... praktycznie nie pracuje. W Polsce – 10,7%. Pobierają wynagrodzenie, ale nie piszą kodu, nie rozwiązują problemów, nie wnoszą wartości. Nazwaliśmy ich „ghost engineers” – „duchami w kodzie”. Zaskoczeni? My też byliśmy.
Praca zdalna – wolność czy pułapka?
Najwięcej duchów pojawia się wśród pracowników zdalnych – w Polsce to aż 14,6%. Dla porównania: wśród osób pracujących z biura to niecałe 5%. A że Polacy mają wyjątkowo wysoki udział pracy zdalnej (51%, wobec globalnych 34%), to i problem staje się bardziej widoczny.
Oczywiście praca zdalna ma swoje zalety – elastyczność, brak dojazdów, lepszy work-life balance. Ale ma też ciemną stronę. Po około pół roku bez fizycznego kontaktu z zespołem produktywność zaczyna spadać. Brakuje mentoringu, kultury organizacyjnej, szybkiego feedbacku. A jeśli nie ma zaufania – albo ktoś to zaufanie wykorzystuje – pojawiają się duchy.
Poznaj cztery twarze ducha
Po opublikowaniu wyników odezwało się do mnie ponad 40 „duchów”. Niektórzy byli cyniczni – „system jest głupi, więc go wykorzystuję”. Inni po prostu wypaleni. Niektórzy pracowali na dwa etaty równocześnie, nie mówiąc nikomu. Część z nich dałoby się uratować – wystarczyłoby wsparcie, feedback, ludzkie podejście. Ale są też tacy, których nic nie zmieni.
Podzieliliśmy ich na cztery typy:
- Aktywni buntownicy – celowo robią minimum. Bez wyrzutów sumienia.
- Wypaleni – nie mają już siły, nie widzą sensu. Ale często chcą wrócić.
- Przepracowani – mają dwie prace, wybierają jedną, drugą zaniedbują.
- Przeciążeni – próbują ogarnąć wszystko, ale nie dają rady.
Najczęstsi są buntownicy, wypaleni i „multi-zatrudnieni”. I to właśnie ich pracodawcy powinni nauczyć się rozpoznawać – i mądrze reagować.
Hybryda: złoty środek?
Profesor Nick Bloom, również z Uniwersytetu Stanforda, jeden z czołowych ekspertów od pracy zdalnej, udowadnia w swoich badaniach, że optymalny jest hybrydowy - dwa dni w biurze, reszta zdalnie. Takie podejście zmniejsza rotację, poprawia morale, nie obniża produktywności. I daje to, czego nie da się przekazać przez ekran – relacje, zaufanie, wspólną kulturę pracy.
W naszych danych widać to bardzo wyraźnie: gdy wyłączymy z analizy „duchy”, produktywność zdalnych i biurowych programistów jest zbliżona – oczywiście uwzględniając zależności kulturowe. Problem w tym, że duchy się pojawią – i pojawiają się częściej tam, gdzie nie ma nadzoru ani kontaktu z zespołem.
Nowa era przejrzystości
Przez dekady firmy nie chciały mierzyć produktywności programistów. Bały się ich stracić, jeśli ktoś poczuje się niesprawiedliwie oceniany. Ale czasy się zmieniają. AI i nowoczesne narzędzia analizy kodu pozwalają dziś mierzyć wkład w projekt lepiej niż kiedykolwiek wcześniej – z poszanowaniem kontekstu i różnorodnych ról. Nie chodzi o kontrolę, lecz o sprawiedliwość. O to, by najlepsi byli doceniani, a nie ginęli w cieniu tych, którzy tylko „są na Slacku”. O to, by decyzje kadrowe opierały się na danych, a nie plotkach.
Duchy nie znikną same
Można zignorować problem i udawać, że duchów nie ma. Ale wtedy cierpią zespoły, liderzy, klienci. Można też pójść w drugą skrajność – traktować każdego programistę jak podejrzanego. Ale to prowadzi do wypalenia, frustracji, utraty talentów. Jest też trzecia droga: zrozumieć, co się naprawdę dzieje. Stworzyć systemy, które nagradzają wysiłek i skuteczność. Które potrafią odróżnić cichego geniusza od „ducha” z pięknym CV. Jeśli chcemy, by branża IT w Polsce i na świecie rosła w siłę – musimy patrzeć prawdzie w oczy. I przestać się bać danych. Bo one mogą być nie tylko źródłem prawdy, ale i początkiem zmian na lepsze.