Ponad 90 proc. szkół w Europie wprowadziło ograniczenia w korzystaniu z telefonów komórkowych. W Polsce trwają prace nad ustawą, która od roku szkolnego 2025/2026 ma zakazać używania smartfonów w szkołach podstawowych. Regulacje budzą jednak zarówno poparcie, jak i obawy – dotyczące m.in. wpływu na edukację, bezpieczeństwo uczniów i kwestie prawne.
- 94 proc. szkół na zachodzie już stosuje ograniczenia
- Buntują się nie tylko uczniowie, ale i rodzice
- Uczniowie powinni sami znać umiar
- Podstawówki najbardziej przychylne zakazowi
W Sejmie trwają prace nad ustawą zakazującą używania smartfonów przez uczniów szkół podstawowych. Projekt, złożony przez Polskę 2050, zakłada, że telefony będą musiały być wyłączone i przechowywane w plecakach, szafkach lub depozytach na czas lekcji i przerw. Przewidziano wyjątki – urządzenia będzie można używać w uzasadnionych przypadkach zdrowotnych lub edukacyjnych, zgodnie z regulaminem szkoły . Jak zapowiedziała wiceminister edukacji Katarzyna Lubnauer, przepisy powinny wejść w życie już od roku szkolnego 2025/2026.
Proponowany zakaz korzystania ze smartfonów w szkołach podstawowych to krok, który może przyczynić się do poprawy koncentracji uczniów, jakości relacji rówieśniczych i ich dobrostanu psychicznego. Od dłuższego czasu obserwujemy, że nadmierne korzystanie z telefonów negatywnie wpływa na rozwój dzieci i młodzieży – powiedziała wiceprezeska Fundacji Komputronik oraz członkini zarządu firmy Komputronik S.A. Karolina Pietz-Drapińska.
94 proc. szkół na zachodzie już stosuje ograniczenia
Z tym punktem widzenia zgadzają się respondenci ankiety przeprowadzonej wśród europejskich nauczycieli, dyrektorów i rodziców . Ankietowani oczekują, że ograniczenie czasu przed ekranami przyczyni się do poprawy relacji między rówieśnikami – aż 62 proc. wierzy, że rozmowy twarzą w twarz staną się częstsze. 51 proc. liczy na lepszą koncentrację, a 43 proc. – mniej rozpraszaczy. Znaczące są też korzyści związane z dobrostanem psychicznym: 41 proc. mówi o mniejszej liczbie przypadków cyberprzemocy, a 32 proc. – o spadku presji związanej z mediami społecznościowymi. Co trzeci badany uważa, że ograniczenie użycia smartfonów sprzyja większej aktywności fizycznej.
Przekonania większości ankietowanych wynikają z tego, że w ich placówkach zakaz już obowiązuje. Tylko 6 proc. szkół objętych badaniem nie kontroluje w żaden sposób tego jak uczniowie korzystają ze smartfonów. Pozostałe zdecydowały się na mniej lub bardziej restrykcyjne formy nadzoru. Z 22 proc. szkół smartfony zniknęły całkowicie. Dużo częściej stosowaną strategią jest ograniczenie korzystania z nich w sposób dostosowany do potrzeb. 54 proc. instytucji oświaty zezwala na użycie telefonów wyłącznie w celach edukacyjnych, ale pod warunkiem uzyskania zgody od nauczyciela. W 27 proc. przypadków obowiązuje zakaz ich używania tylko w salach lekcyjnych.
Od czego zależy to, jak wyglądają zasady dotyczące korzystania ze smartfonów w poszczególnych placówkach? W 26 proc. szkół zasady różnią się w zależności od wieku uczniów, zaś 16 proc. opiera swoje podejście na porozumieniu między nauczycielami a młodzieżą, promując współodpowiedzialność i świadome decyzje.
Należy jednak zaznaczyć, że ponad połowa instytucji działa wyłącznie na mocy autonomicznych decyzji nauczycieli. Nie więcej niż 48 proc. placówek jest zobligowanych do przestrzegania odgórnych przepisów – obowiązujących na poziomie szkoły, regionu lub kraju – które jasno określają zasady korzystania z urządzeń elektronicznych.
Buntują się nie tylko uczniowie, ale i rodzice
Najczęściej wskazywaną barierą (62 proc), z jaką mierzą się szkoły przy próbie wprowadzenia zakazu, jest opór uczniów. Młodzież nie tylko niechętnie akceptuje nowe ograniczenia, ale często też aktywnie je omija. Według 35 proc. uczestników badania, uczniowie notorycznie ukrywają urządzenia, korzystając z nich w toaletach, na przerwach lub na tyłach sal lekcyjnych.
Co ciekawe, 35 proc. badanych zauważyło sprzeciw ze strony rodziców. Często wynika on z troski o bezpieczeństwo dziecka i potrzeby kontaktu – szczególnie w sytuacjach nagłych. Te obawy są realne – 25 proc. respondentów przyznało, że właśnie brak możliwości komunikacji w nagłych wypadkach budzi ich wątpliwości wobec wprowadzenia zakazu.
Rozumiemy obawy rodziców związane z bezpieczeństwem dzieci oraz możliwością pozostania z nimi w kontakcie w sytuacjach nagłych. Warto podkreślić, że istnieją alternatywne rozwiązania technologiczne, które mogą zapewnić spokój i poczucie bezpieczeństwa – na przykład smartwatche umożliwiające wykonywanie połączeń alarmowych czy lokalizatory takie jak AirTagi. Dzięki temu rodzice mogą mieć pewność, gdzie znajduje się dziecko, bez konieczności wprowadzania telefonu na teren szkoły – zapewniła Pietz Drapińska.
Wątpliwości Europejczyków budzą też kwestie prawne i polityczne – 23 proc. ankietowanych zwraca uwagę na napięcie między zakazem a konstytucyjnym prawem ucznia do swobody i prywatności. Aż 22 proc. obawia się, że wprowadzenie pełnego zakazu może prowadzić do inwazyjnych działań ze strony szkoły, takich jak przeszukiwanie toreb czy szafek, co wywołuje wątpliwości etyczne i prawne. Naszym zdaniem w Polsce kluczowe będzie, aby nowe przepisy były elastyczne i uwzględniały zarówno interes edukacyjny, jak i potrzeby rodzin. Istotne będzie również zapewnienie wyjątków dla dzieci korzystających z urządzeń w celach zdrowotnych lub edukacyjnych, zgodnie z regulaminem szkoły – dodała ekspertka.
Uczniowie powinni sami znać umiar
Dlatego też część respondentów ma pomysł na wprowadzenie alternatywnych strategii. 48 proc. popiera większe zaangażowanie rodziców w ustalanie zasad korzystania z ekranów i aranżowanie aktywności podczas przerw, które odciągną nieletnich od smarfonów. 38 proc. chciałoby zachęcać uczniów do samoregulacji, a 36 proc. popiera wprowadzenie cyfrowych detoksów w ciągu dnia szkolnego. Dla 35 proc. ważnym krokiem byłoby wzmocnienie nauczania umiejętności cyfrowych i edukacji medialnej, natomiast 34 proc. wskazuje na konieczność zwiększenia liczby zajęć fizycznych i pozalekcyjnych. 24 proc. uważa, że pomocne byłyby bardziej przejrzyste wytyczne dla nauczycieli dotyczące zarządzania korzystaniem z telefonów w trakcie lekcji. Zdaniem Karoliny Pietz Drapińskiej, te wytyczne mogą okazać się pomocne przy wdrażaniu nowych regulacji w polskich szkołach.
Rekomendujemy, aby wdrożeniu nowych przepisów towarzyszyły: rzetelna kampania informacyjna dla uczniów i rodziców, szkolenia dla nauczycieli, prezentacja dostępnych rozwiązań alternatywnych, które wspierają bezpieczeństwo dzieci bez rozpraszania ich podczas zajęć, ewaluacja wpływu ograniczeń na rozwój społeczny i wyniki w nauce – przekazała.
Podstawówki najbardziej przychylne zakazowi
Nie bez powodu projekt ustawy polskiego rządu dotyczący smarfonów skupia się na szkołach podstawowych. W Belgii, Niemczech, Hiszpanii i we Włoszech to właśnie w podstawówkach restrykcje są najbardziej aprobowane. Aż 74 proc. badanych popiera zakaz używania smartfonów we wszystkich pomieszczeniach, a 71 proc. domaga się zakazu w salach lekcyjnych. Znacząca część rodziców i nauczycieli uznaje, że młodsze dzieci nie mają jeszcze kompetencji do rozsądnego korzystania z nowych technologii.
W szkołach średnich proporcje te są niższe, choć nadal zauważalne. 39 proc. respondentów opowiada się za zakazem na całym terenie szkoły, a 41 proc. za zakazem w salach lekcyjnych. Jednocześnie w tej grupie znacznie więcej osób niż w podstawówkach popiera ograniczenia zamiast całkowitego zakazu. 48 proc. opowiada się za ograniczeniami obowiązującymi we wszystkich pomieszczeniach szkolnych, a połowa badanych wskazuje na potrzebę wprowadzenia ograniczeń przynajmniej w salach lekcyjnych.
Ocena roli smartfonów w szkole nie jest jednoznaczna. Z jednej strony urządzenia te mogą wspierać naukę, z drugiej – często ją zakłócają. samo wprowadzenie zakazu to dopiero początek. Kluczem będzie nie tylko właściwe wdrożenie przepisów, ale też dialog z rodzicami, edukacja dzieci w zakresie odpowiedzialnego korzystania z technologii i wsparcie nauczycieli. Dopiero wtedy szkoła stanie się miejscem, w którym technologia służy uczniowi, a nie odwrotnie.