Sztuczna inteligencja w edukacji. Zagrożenie czy dobrodziejstwo? [KOMENTARZ EKSPERCKI]

REKLAMA
REKLAMA
Jak nauczyciele mogą korzystać ze sztucznej inteligencji w codziennej pracy dydaktycznej? Jakie korzyści i pułapki związane są ze stosowaniem AI w edukacji? Na co zwracać uwagę? Na te i wiele innych pytań związanych z wykorzystaniem sztucznej inteligencji w edukacji odpowiedział nam ekspert, trener, Head of AI w BUZZcenter Radosław Mechło.
Sztuczna inteligencja coraz śmielej wkracza do szkolnej rzeczywistości, zmieniając sposób, w jaki uczniowie uczą się, a nauczyciele uczą. Ten dynamiczny proces zachodzi często szybciej, niż system edukacji jest w stanie na niego zareagować.
REKLAMA
Sztuczna inteligencja w edukacji
Iga Leszczyńska (infor.pl): Jak nauczyciele mogą korzystać ze sztucznej inteligencji w codziennej pracy dydaktycznej?
REKLAMA
Radosław Mechło: Na tak postawione pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Po pierwsze, dużo zależy od kompetencji i wiedzy danego nauczyciela. Im ona wyższa, tym łatwiej mu ocenić, w jakich elementach technologia może być wsparcie i wykorzystać ją bardziej świadomie. Musimy pamiętać, że to użytkownicy decydują, w tym wypadku pedagodzy. Wszystko zależy od tego, na jakim poziomie nauczyciele zdecydują się wdrożyć AI do swojej pracy. I to właśnie oni — nie technologie, nie systemy, nie algorytmy — będą decydować o tym, jak będzie wyglądała przyszłość szkoły w tym obszarze. To nauczyciele zdecydują, czy AI stanie się tylko wygodnym narzędziem do tworzenia zadań dla uczniów, czy może wsparciem w planowaniu bardziej atrakcyjnych lekcji, a może indywidualizacji nauczania czy analizie postępów uczniów.
Warto pamiętać, że praca nauczyciela nie kończy się przy tablicy. To także godziny tzw. papierkowej roboty – opracowywanie materiałów dydaktycznych, układanie testów, uzupełnianie szkolnej dokumentacji, przygotowanie się do lekcji. AI może pomóc zaoszczędzić masę czasu. Badania Sanoma Learning pokazują, że ponad połowa nauczycieli w Europie już dziś widzi w AI przede wszystkim szansę na poprawę efektywności pracy. To ogromna wartość dla grupy zawodowej narażonej na wypalenie. Jeśli nauczyciel może skrócić czas tworzenia materiałów dydaktycznych czy scenariuszy lekcji, zyskuje przestrzeń na to, co naprawdę ważne, czyli sam proces nauczanie, kontakt z uczniami i rozwój zawodowy.
I.L.: Jakie korzyści wiążą się ze stosowaniem AI w edukacji? Czy warto z niej korzystać?
R.M.: Korzyści są różne i często bardzo indywidualne i jest ich wiele. Dlatego najlepiej dać sobie szansę, przetestować i na własnej skórze przekonać się, czy dane rozwiązania nam odpowiada i w czym może nam pomóc.
Ogólnoeuropejskie badania pokazują, że największy odsetek (82 proc.) nauczycieli wskazuje, że narzędzia cyfrowe są szczególnie pomocne w pracy z uczniami z dysleksją, ADHD czy epilepsją. Wyobraźmy sobie, że każdy uczeń, przychodząc na lekcje, dostaje materiały dostosowane do swoich możliwości, stylu uczenia się i tempa pracy. W obecnym modelu edukacji to ideał, który trudno zrealizować. Nauczyciel jest jeden, uczniów od kilkunastu do kilkudziesięciu, a doba ma tylko 24 godziny. Ale dzięki AI jest to możliwe. To pokazuje, że ta technologiczna ciekawostka, odpowiada na bardzo realne wyzwania.
I.L: Jakie pułapki i zagrożenia związane są z wykorzystaniem AI w edukacji?
REKLAMA
R.M.: Nie da się ukryć, że sztuczna inteligencja pojawiła się w szkołach nie za sprawą nauczycieli czy dyrekcji, lecz dzięki uczniom, którzy przynieśli ją ze sobą. To uczniowie jako pierwsi zaczęli eksperymentować z AI. Błyskawicznie odkryli, że narzędzia AI potrafią streścić lekturę, rozwiązać zadanie z matematyki, a nawet napisać wypracowanie. I korzystają z tego często bez wiedzy, a tym bardziej zgody nauczycieli.
Pedagodzy zostali postawieni pod ścianą. Żeby nadążyć za uczniami, sami zaczęli testować sztuczną inteligencję. Problem w tym, że robią to w pojedynkę – bez szkoleń, bez wsparcia, bez jasnych zasad. A to już poważne ryzyko.
I.L.: Czyli można powiedzieć, że AI wchodzi trochę tylnymi drzwiami? Czy w takim przypadku nie jest większym zagrożeniem niż dobrodziejstwem?
R.M.: Problemem nie jest sama sztuczna inteligencja, ta technologia ma ogromny potencjał. Jak każda innowacja, nie jest ani dobra, ani zła z natury. To sposób, w jaki ją wykorzystujemy, decyduje o tym, czy stanie się zagrożeniem, czy wsparciem. AI rzeczywiście weszła do szkół „tylnymi drzwiami”, bo zrobiło to nie systemowo, lecz oddolnie, przez uczniów. A szkoła nie była na to przygotowana.
Choć AI ma ogromny potencjał, jej skuteczne wykorzystanie wymaga wiedzy i doświadczenia. W przeciwnym razie może generować tzw. „halucynacje”, treści pozornie wiarygodne, lecz błędne. Sztuczna inteligencja nie zawsze rozumie kontekst, bywa zależna od nieaktualnych danych i może nieprawidłowo interpretować polecenia. Niewłaściwe użycie wiąże się też z ryzykiem naruszenia prywatności, utraty danych oraz niezamierzonego plagiatu.
I.L.: Dobrze, ale jak korzystać z AI, na przykład z popularnych narzędzi takich jak ChatGPT, w sposób skuteczny i odpowiedzialny?
R.M.: Tak jak uczymy się pisać, czytać czy liczyć, tak też musimy nauczyć się korzystać z AI. Sztuczna inteligencja to technologia, ale przede wszystkim bardzo zaawansowane narzędzie, którego obsługi trzeba się nauczyć. Chociażby skuteczne wykorzystanie, wspomnianego wyżej ChataGPT wymaga nowego rodzaju kompetencji; umiejętności formułowania precyzyjnych zapytań, czyli tzw. promptowania. To nie jest intuicyjna sprawność, lecz zestaw świadomych strategii; jak precyzować polecenia, jak konstruować kontekst, jak krytycznie analizować wygenerowane odpowiedzi. Bez tej wiedzy nawet najbardziej zaawansowane narzędzie może działać chaotycznie – albo zupełnie niezgodnie z intencją użytkownika.
Dlatego dziś kluczowe jest jedno: edukacja nauczycieli. Bo największym zagrożeniem nie jest sama technologia – tylko to, że zostawimy pedagogów samych w momencie, gdy najbardziej nas potrzebują.
I.L.: Czy szkoły powinny zapewniać wsparcie nauczycielom w zakresie korzystania z narzędzi opartych na AI?
R.M.: Zdecydowanie tak, bo jeśli nie one to kto? Niestety, dziś w tej kwestii robi się zdecydowanie za mało. Według najnowszych danych, jedynie 22% europejskich szkół zapewnia swoim nauczycielom szkolenia dotyczące wykorzystania sztucznej inteligencji. To liczba, która mówi sama za siebie. I nie chodzi ani o to, żeby każdy nauczyciel od jutra musiał korzystać z AI, ani aby uczynić z tej technologii obowiązkowe narzędzie pracy. Ale sztuczna inteligencja – czy tego chcemy, czy nie – staje się wszechobecna.
Wkracza w nasze codzienne życie tak jak trzydzieści lat temu komputery — w nasz sposób przyswajania wiedzy, komunikację, zarządzanie obowiązkami. I jeśli nauczyciel nie będzie rozumiał tych procesów, nie będzie mógł skutecznie pełnić swojej roli. Nie oczekujemy, by każdy pedagog był ekspertem od algorytmów. Wystarczy, by wiedział, jak działa AI, co potrafi, czego nie umie, jakie są jej ograniczenia i ryzyka. To wiedza praktyczna, która pozwala podejmować świadome decyzje – co warto wdrożyć, z czego lepiej zrezygnować, a do czego po prostu zachować zdrowy dystans. Dlatego potrzebujemy podejścia systemowego. Od uczelni kształcących przyszłych nauczycieli, przez wydawnictwa edukacyjne i dostawców technologii, aż po ministerstwa edukacji – wszyscy powinniśmy pracować nad tym, by nauczyciele mieli dostęp do rzetelnej wiedzy i praktycznych szkoleń. Bo inwestycja w kompetencje nauczycieli to inwestycja w jakość całej edukacji. Bez nich nawet najlepsze narzędzia technologiczne pozostaną bezużyteczne – albo, co gorsza, zostaną źle wykorzystane.

Radosław Mechło – trener, Head of AI w BUZZcenter
Radosław Mechło – trener, Head of AI w BUZZcenter
Źródło zewnętrzne
Rola nauczycieli a rozwój sztucznej inteligencji w edukacji
I.L: Jak zmieni się rola nauczycieli w związku z dalszym rozwojem sztucznej inteligencji w edukacji?
R.M.: Zacznę od tego, że AI nie zastąpi nauczycieli. I nie dlatego, że mamy jakieś magiczne umiejętności, których algorytmy nigdy nie pojmą, po prostu szkoła to coś więcej niż tylko przekazywanie informacji. To relacje, emocje, wychowanie, reakcja na sytuacje, których nie da się przewidzieć ani zapisać w kodzie.
To, co się zmieni — i już się zmienia — to nasza codzienna rola. Jeszcze niedawno nauka w szkołach bazował na podręczniku i zeszycie. Dziś mamy tablice interaktywne, multimedia, aplikacje, a teraz dochodzi jeszcze AI. I nie ma w tym nic złego, o ile potraktujemy te narzędzia jak wsparcie, nie jako zagrożenie. Ale żeby tak było, trzeba spełnić jeden warunek: tym razem to nauczyciele muszą wcielić się w rolę uczniów i dowiedzieć się, jak z AI pracować mądrze i świadomie. To nie jest czarna magia, ale też nie działa „na czuja”. Trzeba poznać możliwości, ograniczenia, nauczyć się pytać, testować, wyciągać wnioski.
I tu może kryje się pewien paradoks: AI – choć tak nowoczesna – przypomina nam o tym, co w edukacji zawsze było najważniejsze. O potrzebie uczenia się przez całe życie. Tym razem nauczyciele są na pierwszej lekcji.
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
REKLAMA