Tak rodzice terroryzują nauczycieli i dyrekcję w podstawówkach. To już norma?

REKLAMA
REKLAMA
Czy w podstawówkach nie będzie już stawiania jedynek? Jeśli tak, to nie z powodu coraz lepszych uczniowskich wyników, a z obawy przed rodzicami, którzy do dyrekcji szkoły skarżą się na nauczycieli stawiających złe oceny. Szefostwo daje pedagogom do zrozumienia, że powodujące konflikt z rodzicami jedynki są… niemile widziane.
- Rodzice terroryzują nauczycieli?
- Winny jest zawsze nauczyciel
- Trzeba się tłumaczyć ze stawiania jedynek!
- Bo przecież „wszyscy chcą dobrze”
Rewolucja przyszła do podstawówek. To nie uczniowie muszą teraz walczyć o dobre oceny. To nauczyciele muszą się tłumaczyć, dlaczego stawiają jedynki. To kuriozum, do którego coraz częściej dochodzi w szkołach, opisywał serwis strefaedukacji.pl.
REKLAMA
REKLAMA
Rodzice terroryzują nauczycieli?
Wskazuje na to przytoczona przez serwis wypowiedź nauczycielki matematyki w jednej z warszawskich podstawówek, która wystawiła uczniowi jedynkę na koniec roku. Powód był oczywisty. Chłopak nie przychodził na sprawdziany, nie oddawał prac i nic sobie nie robił z wyznaczanych przez nauczycielkę terminów poprawek.
Jaki był finał całej sprawy? - Dzień po wystawieniu ocen dostałam telefon od dyrektorki. Zapytała, czy jestem pewna, że zrobiłam wszystko, by uczeń mógł zaliczyć. Że może warto dać mu jeszcze jedną szansę, bo rodzice są niezadowoleni – opowiada nauczycielka.
Strefaedukacji.pl cytuje też skargi pedagogów z innych szkół, w których dyrekcja obawia się konfliktu z rodzicami, zwłaszcza w sytuacji, kiedy chodzi o dobrego ucznia „kulejącego” z jednego przedmiotu. – Nikt nie powie wprost, żeby zmienić ocenę, ale każą napisać raporty, przygotować dodatkowe zadania, których wiadomo, że uczeń nie zrobi. Chodzi o to, żeby wykazać, że wszystko zostało sprawdzone i decyzja jest „nieodwołalna” – skarży się kolejny pedagog.
REKLAMA
Winny jest zawsze nauczyciel
Bo teraz to nauczyciele są winni temu, że uczniowie źle się uczą. Kiedy stawiają jedynki, zasypywani są skargami od wzburzonych rodziców, którzy twierdzą, że ich dzieci nigdy nie miały problemów i widocznie to pedagog nie potrafi wzbudzić właściwego zainteresowania nauczanym przedmiotem. Skutek? Uczniowie, choć na to nie zasługują, są przepychani z klasy do klasy.
Trzeba się tłumaczyć ze stawiania jedynek!
Czy ze szkolnych dzienników znikną jedynki? Jak wskazują rozmówcy strefyedukacji.pl, wystawienie uczniowi tej najgorszej z ocen sprawia, że trzeba się z tego tłumaczyć i przed rodzicami i przed dyrekcją szkoły. To systemowe podejście, które dewaluuje znaczenie edukacji. Oceny stają się fikcją, bo jedynka to problem, a dwójka – święty spokój – konstatuje pedagog z Warszawy cytowany przez serwis strefabiznesu.pl.
Bo przecież „wszyscy chcą dobrze”
Reforma oceniania przyszła po cichu, bez ustaw i rozporządzeń. Wystarczyła presja. Teraz w szkolnych korytarzach słychać nie tyle dzwonek, co szelest kompromisów. Bo przecież „wszyscy chcą dobrze”.
Tylko że w tym systemie nikt się już nie uczy, a nauczyciel, zamiast wychowywać i wymagać, musi przede wszystkim uważać, by nie urazić.
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
REKLAMA







