REKLAMA
Zarejestruj się
REKLAMA
Rosnąca frustracja w szkołach znajduje ujście w ulicznych protestach. Nauczycielska „Solidarność” rozpoczęła ogólnopolską serię demonstracji i jasno stawia warunek rządowi: systemowe powiązanie pensji z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce. Związkowcy twierdzą, że to jedyna droga, by uratować polską edukację.
Od 12 listopada 2025 roku Krajowa Sekcja Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” rozpoczęła ogólnopolską akcję protestacyjną w szkołach i przedszkolach. Pierwszym etapem jest oflagowanie placówek oświatowych, które potrwa do 20 grudnia, z możliwością przedłużenia. Nauczyciele zrzeszeni w „Solidarności” sprzeciwiają się polityce oświatowej rządu, niskim płacom i zmianom w Karcie nauczyciela, które – jak podkreślają – prowadzą do degradacji zawodu.
Związek Nauczycielstwa Polskiego apeluje o 10 proc. podwyżki dla nauczycieli od września tego roku. Rząd na razie nie odpowiedział na te żądania, ale pojawiły się już pierwsze komentarze samorządowców. Uważają oni, że mogliby wypłacić podwyżki, ale musi zostać spełniony jeden, podstawowy warunek.
Takie zarobki satysfakcjonowałyby nauczycieli – 10 tys. zł netto dla nauczyciela dyplomowanego, 9 tys. zł netto dla nauczyciela mianowanego i 7-7,5 tys. zł netto dla nauczyciela początkującego. Urszula Woźniak z ZNP przekazuje oczekiwania nauczycieli na 2025 r. Ile tymczasem zarabiają po podwyżce?
REKLAMA
Ile powinien zarabiać nauczyciel? Ilu nauczycieli porzuca pracę w zawodzie? Jak powinny wyglądać zasady ustalania wysokości pensji nauczycieli? Rozmówczynią Piotra Nowaka w programie Gość Infor.pl była Urszula Woźniak, wiceprzewodnicząca Związku Nauczycielstwa Polskiego.
REKLAMA